Dziś w nocy przyśnił mi się znów pradziadek, który w roku 1918 roku wrócił z Ameryki. Osiadł w swoich rodzinnych stronach gdzieś pod Leżajskiem.
Babcia opowiadała, że był on potem ekonomem na jakimś tam lubelskim folwarku z browarem. W wolnych chwilach sobie tam mieszał. I tak podobno powstał kwas chlebowy o swojsko brzmiącej nazwie „Powsinoga”.
Nie mogę przestać o tym myśleć…